Historia rozpadającej się rodziny służy niepokornemu twórcy do zbudowania wielopłaszczyznowej przypowieść o końcu świata. Jest to też przeszywająca i głęboka analiza pustki biegnącej bez celu Rosji. Dyszącej i pozbawionej poczucia sensu istnienia.
Borys (Aleksiej Rozin) i Żenia (Marjana Spivak) to przedstawiciele nowej rosyjskiej klasy średniej. Mieszkają na przedmieściach Moskwy. Są dobrze sytuowani. Apolityczni, skupieni na sobie. Oderwani od tradycji i historii swojego kraju. Ich małżeństwo się rozpada na oczach 12 letniego syna Aloszy, na którego nie zwracają nawet uwagi. Jedynie czego pragną to ułożenie sobie nowego życia z dotychczasowymi kochankami. Pewnego dnia Alosza słysząc awanturę, znika z domu. Zaczynają się poszukiwania.
Rodzinna płaszczyzna filmu twórcy „Lewiatana” szarpie za serce. Z powodu swojej namacalności. Realności. Przyziemności. Jednak Adriei Zwiagincew nie jest zwykłym reżyserem psychodramy . Rozciąga rodzinny dramat na kino polityczne i metafizyczne. Jest w „Niemiłości” symbolika godna samego Tarkowskiego. Jest też ironia. Bardzo zimna, ale jednocześnie przenikliwa. W końcu rodzinny dramat nabiera cech apokaliptycznej przypowieści.
To apokalipsa na wielu poziomach. Słyszymy ją w propagandowych putinowskich mediach relacjonujących zakłamaną narrację wojny w Dombasie. Widzimy ją w losach bohaterów. Pozbawionych miłości. Wyrzekających się miłości doskonałej i czystej- miłości do dziecka. Przenikliwy twórca „Powrotu” mówi o zdemoralizowaniu Rosji. Nie jest to zdemoralizowanie taplającej się w biedzie prowincjonalnej zezwierzęconej biedoty z nokautującej „Łagodnej” Łożnicy. Nie jest to też demoralizacja rosyjskiej administracji splecionej z cyniczną cerkwią w „Lewiatanie”. Tutaj widzimy wyjałowienie duchowe Rosjan z klasy średniej. To specyficzna grupa. Bryluje w mediach społecznościowych, jada w dobrych restauracjach, żyje od jednego selfie do drugiego. Śni sen ludzi zachodu. Jest jednocześnie egoistyczna i zimna jak skąpane w śniegu kadry „Niemiłości”.
Zwiagncew w niezwykle inteligentny sposób buduje metaforę współczesnej Rosji. W końcu uderza w sam splot słoneczny rosyjskiej duszy. W tym filmie jej nie ma. Nie ma też rosyjskiej tożsamości. Jest za to kobieta biegnąca w dresie z rosyjską flagą na piersi. Widzimy ją zza szklanych drzwi ekskluzywnego apartamentu. Szybko schodzi z bieżni. Zdyszana. Zmęczona. Biegnąca bez celu. Tak jak Rosja
6/6
„Niemiłość”, reż: Adriej Zwiagincew, dystr: Against Gravity
Premiera 2 lutego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/kultura/375729-niemilosc-kolejne-arcydzielo-spod-reki-zwiagincewa-opowiesc-o-koncu-swiata-recenzja